Piaskownicowy przepis na... czyli:
- załączone zdjęcie vintage
- coś zielonego i ecru
- coś puncherowego
- coś w prostokącie
- coś metalowego
Wymieszałam i powstało to:
(inspiracja Mamutowymi kartkami jest tak oczywista, że nawet nie będę o tym pisać...)
Kliknij, żeby powiększyć
i to:
(a to chyba spowodowane zbyt częstym odwiedzaniem Dryszowej galerii :P )
Kliknij, żeby powiększyć
środa, 24 czerwca 2009
piątek, 19 czerwca 2009
Dryszowe rozdawnictwo
Tylko i wyłącznie z obowiązku (oj, nie chcę mieć za dużo konkurencji, nie chcęęęę) informuję, że niezwykle zdolna Drycha w swej wspaniałomyślności postanowiła uszczęśliwić jedną osóbkę (mam nadzieję, że to będę JA!!) ofiarowując jej (mam nadzieję, że MI) cudownie makabryczny własnoręcznie wykonany tag, którego zdjęcia możecie podziwiać TU.
Trzymać kciuki (za MNIE!) i absolutnie się nie ustawiać w kolejce po to cudeńko!!
Dobranoc, kimkolwiek jesteś...
Trzymać kciuki (za MNIE!) i absolutnie się nie ustawiać w kolejce po to cudeńko!!
Dobranoc, kimkolwiek jesteś...
środa, 17 czerwca 2009
leń, szwy i distressy ;)
Lenia mam. Zadomowił się już u mnie na dobre i nijak nie mogę go wyprosić. Weny brak, nawet nowe przydasie nie cieszą tak, jak powinny. Resztką sił zmobilizowałam się do poczynienia kartki. Poza różowym skrawkiem papieru na środku cała kartka własnoręcznie umaziana distressami i kredkami akwarelowymi, papier własnoręcznie gnieciony, odrobina crackle paint (wieeem, efekt obrzydliwy, psuje całą kartkę, ale Leń nie pozwolił zmienić), czarny i biały żelopis, dwie zdechłe papierowe różyczki, czarna nitka, embossigowane stempelki Inkadinkado.
Krzywa i za bardzo napaćkana wyszła :(
Oczywiście nie zdążyłam na czas... Ale może się skuszę na kolejne ekspresowe wyzwanie ;)
A Ola Smith rozdaje puchate cudowności :)
Dziękuję za uwagę, kimkolwiek jesteś ;)
Krzywa i za bardzo napaćkana wyszła :(
Oczywiście nie zdążyłam na czas... Ale może się skuszę na kolejne ekspresowe wyzwanie ;)
A Ola Smith rozdaje puchate cudowności :)
Dziękuję za uwagę, kimkolwiek jesteś ;)
piątek, 12 czerwca 2009
Oj, długo mnie tu nie było...
Zaległości mam więcej niż się spodziewałam. Nie wiem jakim cudem mogło mi umknąć wklejenie tu art-piaskownicowej kartki. I to z zabawy, którą sama prowadziłam...
Ale od początku.
Megazdolniachy piaskownicowe zaprosiły mnie, scrapowego świeżaka, do poprowadzenia jednego z wyzwań. Przyznam szczerze, że wszystkiego bym się bardziej spodziewała niż tego, ale ucieszyłam się ogromnie z tego wyróżnienia. Moja dzika radość jednak szybko ustąpiła, gdy uświadomiłam sobie co to dokładnie oznacza- JA i moja Wytwora pośród piękniastych kartek megazdolnych dziewczyn piaskownicowych... Stres i depresja gotowa. Dlatego wybrałam w miarę bezpieczny cardlift. Oryginał jest tak piękny, że nie można go doszczętnie zepsuć, poza tym jest fajnie umazany farbą, a mazanie i szarpanie to nie jest to, do czego trzeba Kobensa długo namawiać ;) W końcu lawendowa crackle paint doczekała się użycia, do tego kawałek kalki, trochę koronki i papierowego sznurka, distressy, kwiatki prima (na większe róże), papierowe różyczki, pół liścia szkieletowego, dwa pirackie obrazki stempelkowe, drucik, gaza i motylki z targu staroci.
Oryginał i inne cudne prace Kristin Langnes możecie zobaczyć na jej blogu
A to moja interpretacja:
Drugim zaskoczeniem było wyróżnienie otrzymane od Paperiny, której piękne prace możecie zobaczyć tutaj Skrzydła mi rosną :)
Dziękuję :*
Zaległości mam więcej niż się spodziewałam. Nie wiem jakim cudem mogło mi umknąć wklejenie tu art-piaskownicowej kartki. I to z zabawy, którą sama prowadziłam...
Ale od początku.
Megazdolniachy piaskownicowe zaprosiły mnie, scrapowego świeżaka, do poprowadzenia jednego z wyzwań. Przyznam szczerze, że wszystkiego bym się bardziej spodziewała niż tego, ale ucieszyłam się ogromnie z tego wyróżnienia. Moja dzika radość jednak szybko ustąpiła, gdy uświadomiłam sobie co to dokładnie oznacza- JA i moja Wytwora pośród piękniastych kartek megazdolnych dziewczyn piaskownicowych... Stres i depresja gotowa. Dlatego wybrałam w miarę bezpieczny cardlift. Oryginał jest tak piękny, że nie można go doszczętnie zepsuć, poza tym jest fajnie umazany farbą, a mazanie i szarpanie to nie jest to, do czego trzeba Kobensa długo namawiać ;) W końcu lawendowa crackle paint doczekała się użycia, do tego kawałek kalki, trochę koronki i papierowego sznurka, distressy, kwiatki prima (na większe róże), papierowe różyczki, pół liścia szkieletowego, dwa pirackie obrazki stempelkowe, drucik, gaza i motylki z targu staroci.
Oryginał i inne cudne prace Kristin Langnes możecie zobaczyć na jej blogu
A to moja interpretacja:
Drugim zaskoczeniem było wyróżnienie otrzymane od Paperiny, której piękne prace możecie zobaczyć tutaj Skrzydła mi rosną :)
Dziękuję :*
środa, 3 czerwca 2009
Cukiereczki :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)