Wbrew pozorom żyję, tylko czasu mi brak. Okazało się, że jednak polecimy do PL (HURRAAA!!!), bilety już kupione, więc 1 września proszę się mnie spodziewać w ojczyźnie :D
I właśnie z tego powodu wszystko powoli staje na głowie. Począwszy od przekopywania szaf z upchanymi weń ciuchami, które w końcu się doczekały obfocenia i wystawienia na Allegro (ekstra kasa przyda się na przydasie, gina, dentystę, pediatrę, kosmetyczkę itd...), przez polowanie na przeceny (bo pustki w szafie trzeba czymś zapełnić), na planowaniu, co gdzie spakować itd. kończąc. Wieem, że to jeszcze 21 dni, ale lecimy razem, a wracamy "na raty i z dokładką", więc to nie lada wyzwanie ;)
Kto mnie zna, ten wie, że i tak skończy się na wariackim bieganiu po domu z żelazkiem w ręku i obłędem w oczach i wszystkich grzejnikach obwieszonych ciuchami...
Nic nie poradzę na to, że Bozia poskąpiła zmysłu organizacji i planowania czasu, choćbym nie wiem jak się starała nie wychodzi mi to...
Z okazji tej mojej radości wylotowej postanowiłam przygotować dla Was małe cukierasy.
(o tym będzie osobny post, mam nadzieję, że się wyrobię do środy...)
Dzisiaj kartka na wyzwanie
SIMON SAYS(
kliknij na zdjęcie, aby je powiększyć)

Dwa skrawki papieru, dwa guziki, dwie wstążki, distressy weathered wood i walnut stain, kwiatek i stempel Prima, czarny puder do embossingu :)
Czas wykonania: ekspresowy.
Przy okazji, jesli ktoś bierze udział w tym wyzwaniu może się dodatkowo załapać na cudne stemple TH u
FryneNa dzisiaj to już wszystko :) Dziękuję za odwiedziny, kimkolwiek jesteś...