a właściwie scrap. Jeden. Pierwszy, ale nie ostatni ;)
Lifty booskiej pracy Tary Anderson możecie zobaczyć tutaj.
Poniżej moje wypociny. Trudno było, chyba za bardzo przywiązałam się do kartkowania i nie wyszło tak, jakbym sobie tego życzyła, ale wymęczyłam.
W roli głównej Ola, moja siostrzenica
Dzięki za wszystkie miłe słowa :*
Jeszcze tu dzisiaj wrócę ;)
No dobra różu nie lubię, ale to jest ten brudny róż z Romancy Latarni Morskiej :)
OdpowiedzUsuńA scrap jest prosty i elegancki przez kręciołki !!! i te kwiatki . A uśmiech dziecka ;)
bardzo fajny wyszedł:)
OdpowiedzUsuńAle cudo !
OdpowiedzUsuńOj mam nadzieję, że nie ostatni. Czekam z niecierpliwością na kolejne :)
Strasznie jest fajny !!!! Nakrecilas sie !!!!
OdpowiedzUsuńTo ja czekam na dalsze LO
scrap jest po prostu FANTASTYCZNY!!!!!!
OdpowiedzUsuńooo - byłam ciekaw czy skusisz sie na scrapiszcze jakowe :D i proszę - super!!!!
OdpowiedzUsuńoryginalnie, cudna prostota, piękne kwiaTY!
Nooo, pięknie Ci wyszło :)
OdpowiedzUsuńKwiaty wspaniałe tworzą cudną kompozycję z wycinanymi listkami.
:* Dzięki kochane kobitki. Ogromne!
OdpowiedzUsuńaaaahh, jest przecudny!!!
OdpowiedzUsuńTwoja maszynka to nie lada skarb!!! :*
bajjka
za co się nie weźmiesz wychodzi - czy to pierwszym, czy za szóstym razem
OdpowiedzUsuń