Lenia mam. Zadomowił się już u mnie na dobre i nijak nie mogę go wyprosić. Weny brak, nawet nowe przydasie nie cieszą tak, jak powinny. Resztką sił zmobilizowałam się do poczynienia kartki. Poza różowym skrawkiem papieru na środku cała kartka własnoręcznie umaziana distressami i kredkami akwarelowymi, papier własnoręcznie gnieciony, odrobina crackle paint (wieeem, efekt obrzydliwy, psuje całą kartkę, ale Leń nie pozwolił zmienić), czarny i biały żelopis, dwie zdechłe papierowe różyczki, czarna nitka, embossigowane stempelki Inkadinkado.
Krzywa i za bardzo napaćkana wyszła :(
Oczywiście nie zdążyłam na czas... Ale może się skuszę na kolejne ekspresowe wyzwanie ;)
A
Ola Smith rozdaje puchate cudowności :)
Dziękuję za uwagę, kimkolwiek jesteś ;)
i tu się zachwycam!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCUDNE TWOJE KARTELUCHY - W SZCZEGÓŁACH WSZYSTKICH - TE WARSTEWKI...MRRR
i papier rewelacja ;-D
pierwsza mi się spodobała, fajna taka, powiedziałaś w niej wszystko, co trzeba było, a forma nie jest przesadzona. elementy nie odwracają zbytniej uwagi od napisu :)
OdpowiedzUsuńa druga... nah nah dobry humor mam to i takie barwy mi pasują :D
przeszyć zazdroszczę, raz próbowałam i uciekłam od maszyny... -.-'
Takie cuda i jeno dwie pochwały? To się nie godzi;)
OdpowiedzUsuńChwalę i ja, bo jestem pod wrażeniem wielkim. Obie mają to "coś" co lubię. Mocne kolory, przekaz, wielowymiarowość... podziwiam.
:* kochane jesteście!!
OdpowiedzUsuńobie są niezwykłe ..............
OdpowiedzUsuńTak sobie oglądam Twoje prace i jestem naprawdę pozytywnie zachwycony ;P Tych komentarzy powinno być o wiele, wiele więcej ^^ Naprawdę piękne te kartki ;)
OdpowiedzUsuń